Ty mój
skrawku zieleni zaokiennej
w którym krowa z żuczkiem
na swój sposób myśli przenosi
przez pory roku lat
patrzę
i kocham niezmiennie
łagodność traw rozmowy drzew
ciernie śmiech a może cienie
skrzydlatych rozmyślań
Moc słowa
posłuchaj szeptu swoich myśli
co w noc nie mogą szybko zasnąć
kto w nich wędruje chciałbyś czyżby
tu temat cicho chcesz przyklasnąć
i otworzyłeś scenę pragnień
na niej już przestrzeń drzwi otwiera
przez łąkę kwiatów polną ścieżką
biegnie przed siebie między drzewa
tam w leśnej ciszy ukojenie
zawsze znajduje po dniach pracy
nie mówisz więcej czujesz nie wiem
ty wiesz moc słowa trwa wśród znaczeń
już się uśmiechasz patrząc w obraz
co myśl stworzyła w żywych barwach
ukryjesz wszystko nie na pokaz
wartość ma swoją nawet w żartach