Za oknem burgundzkim mróz łąki rozbielił
dziś w chłodnej scenerii myśl w ciepło ubieram
nabiera kolorów nim dzień w zmrok zapadnie
chwil ciszy nie liczę gdy czas w niej zamierał
a także oddechów których ilość skradła
z westchnieniem przymykam
zmęczone powieki
otwieram w pamięci strony z księgi życia
kadr czasem wstrzymuję by łzę otrzeć nową
tak wiele odeszło po co dziś wspominać
poszufladkowane cóż wymknie się z boku
obrazem wzruszenia
pod powieką łączy
spokojnie podnoszę wzrok ponad przestrzenią
w skupieniu wsłuchana co wnętrze przemierza
znów radość tam widzę w oczach błysk promienia
w myśl mojej alei wiem kto podbiegł do mnie
Staccato na mokry smutek tułacza
w obrazach lat nie szuka już cienia
ciepło owija czy wokół palca
w pokłonach zmierzchu skargi wytchnieniem
chłodem podchodzi myśl winowajcą
skrada czułości z bezsennych nocy
może słyszałeś wiatru szloch cichy
w pieśniach pór roku składa owoce
zebranych z prawd i marzeń niewinnych
ulecą słowem b e z s ł o w a ptaki
i wiesz jak trudno dotknąć ich skrzydeł